Starsi czytelnicy zapewne pamiętają opowieści o czarnej
wołdze, którą straszono dzieci. Ciekawe, czy w tej legendzie miejskiej jest jakieś
ziarno prawdy ? Może krążyli nią porywacze ? może członkowie sekty ? a może to
czysty wymysł.
O czarnej wołdze zrobiło się głośno w latach ’60 i mówiono jeszcze
dość długo, bo do końca lat ’70.Limuzyna miała jeździć po mieście, wypatrywać i
porywać dzieci. W oknach ponoć wisiały białe firanki. Samochodem poruszali się
według różnych wersji sataniści, żydzi, księża, czy nawet wilkołaki. Uprowadzonym
dzieciom rzekomo spuszczano krew, którą przetaczano umierającym na białaczkę
dzieciom bogaczy zza granicy.
Historia powróciła pod koniec XX w. Tym razem osobliwy
jegomość w garniturze , czy nawet sam diabeł miał podróżować czarnym bmw z nr. rejestracyjnym
666.Kierowca pytał o godzinę, a za równą dobę osoba, która mu ją podała miała zginąć
w tajemniczych okolicznościach.
Wzmianki o czarnej wołdze znam z przekazów starszych, gdyż
przyszedłem na świat dopiero w 1988 r. Z ich krótkich opowieści wyłania się
obraz ogólnego postrachu jaki padł na społeczeństwo. Straszono dzieci, aby były
grzeczne, jednocześnie poważnie bojąc się o ich bezpieczeństwo. Rodzice unikali
puszczania ich samych gdziekolwiek, a wieczorami zamykano się od środka w
domach. Każdy napotkany czarny samochód zapierał dech w piersiach, budząc
przerażenie. Jak przejeżdżał to przyglądano mu się bacznie z szeroko otwartymi
oczyma, a gdy stwierdzono brak białych firanek to oddychano głęboko z ulgą.
Natomiast historie o diable w czarnym bmw słyszałem od
dzieci ze szkoły jak również od nauczycieli. Niekiedy dochodziło wręcz do
sytuacji tragi-komicznych.
Może zacznę od tego jaki obraz wyłania mi się jako pierwszy,
gdy pomyślę o tym incydencie i wrócę myślami do tamtego okresu. Otóż pamiętam
jak przyszedłem do szkoły i pierwszy raz o tym usłyszałem. Mówiono o tym między
lekcjami, a nawet wypowiadała się na ten temat na lekcji przerażona nauczycielka,
która przecierała sobie czoło dłonią. Jedna z uczennic miała zobaczyć go w
lustrze podczas szykowania się do szkoły, a gdy się obejrzała nikogo nie było. Opowiadano
również, że uczniowie szkół średnich mieli go widzieć kręcącego się po Mińsku
Mazowieckim. Pewien chłopak dowiedziawszy się, że jego dziewczyna miała z nim
spotkanie na ulicy, a nawet odpowiedziała mu, która godzina, nie zdając sobie
sprawy kim jest, postanowił wsiąść do swojego malucha i szukać go po okolicy
wykrzykując, że go dorwie. Znowu grupka chłopaków idąc ulicą Sosnkowskiego do
szkoły miała mu odpowiedzieć, gdy ten się zatrzymał i spytał o czas „ ciągnij
się frajerze „ zdając sobie sprawę z kim mają do czynienia. On miał się na nich
popatrzeć i odjechać bez słowa.
Osoby, które chciałyby coś wnieść do tematu mogą pisać do
mnie na adres e - mail : ponury1@poczta.onet.eu Anonimowość na życzenie gwarantowana.
Pisać można również w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz