Dziś zapoznamy się z historią nadesłaną do mnie przez pana Michała (imię zmienione) w której opowiada o niecodziennych zdarzeniach mających miejsce w restauracji w której pracował jako kucharz.Wydarzenia te miały miejsce w latach 2002 - 2003, po czym ucichły.
Jego relacja :
"Podczas prac remontowych kamienicy na ul.Kilińskiego w Międzychodzie pod posadzką w piwnicach znaleziono szczątki kobiety i mężczyzny,pisały o tym lokalne gazety do tej pory nie udało się ustalić kogo dokładnie były to szczątki.W roku 2002 powstała tam restauracja Pod Lwem w której pracowałem jako kucharz.Wydarzenia o których opisze miały miejsce w latach 2002-2003.
Pracowały ze mną dwie dziewczyny oraz jedna pani na zmywaku które były świadkami dziwnych rzeczy jakie się tam wydarzyły.Do pierwszego zdarzenia doszło jak byłem z obiema dziewczynami na zmianie,nie było zamówień i czekaliśmy na zamówienia.Wiadomo rozmowy, śmiechy chichy, a tu nagle łup,torebka z mąką która znajdowała się na blacie kuchennym wylądowała na podłodze
ok 80-100 cm od blatu,dodam tylko że mąka nie znajdowała się na krawędzi blatu tylko w połowie czyli jakieś 30 cm od krawędzi.Spojrzeliśmy na siebie potem na mąkę na podłodze i byliśmy w szoku,jedna z dziewczyn pobiegła do szefowej opowiedzieć co się stało.Szefowa wtedy przyszła do nas i opowiedziała nam że jak rano przychodzi przed nami do pracy i robi sobie kawę to dwukrotnie
widziała postać która przemieszczała się korytarzem z kuchni do szatni w której się przebieraliśmy przed pracą.Szefowa nie chciała nam o tym mówić abyśmy nie bali się pracować.Za pierwszym razem jak nam opowiadała to postać przemknęła korytarzem a za drugim razem postać zatrzymała się i spojrzała na szefową i zniknęła.Do następnego wydarzenia doszło po jakimś czasie jak jedna z dziewczyn była rano na zmianie tylko z panią ze zmywaka.Z opowieści wiem,że nagle z jednej z wiszących szafek w kuchni było słychać wyraźny dźwięk spadających garnków i patelni które się tam znajdowały.Koleżanka podeszła do szafki i powoli otwierała aby garnki nie wypadły, bo była pewna, że półka w szafce się zerwała i wszystko spadło.Po otwarciu szafki okazało się że wszystko jest poukładane i nic nie spadło.Minęło kilka tygodni i podczas gdy ja byłem na zmianie z jedną z dziewczyn nagle usłyszeliśmy wyraźny dźwięk spadających blach do ciasta i blach do pizzy, które znajdowały się na lodówkach we wnęce w kuchni.Pomyślałem wtedy że blachy pod wpływem drgań lodówki zsunęły się i spadły za lodówkę,wszedłem na taboret aby to sprawdzić,oczywiście okazało się, że blachy są na swoim miejscu i nawet gdyby się zsunęły to nie było miejsca aby spadły.Po kilku dniach jak odsunęliśmy lodówki aby za nimi posprzątać jak co tydzień okazało się,że za lodówkami faktycznie nic nie ma. "
Jeśli komuś z państwa przydarzyło się coś podobnego to można się ze mną podzielić pisząc na priv na fb lub na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu
Piotr Gadaj
przypadkowy obraz z google dla zilustrowania tekstu
Zanim powstał Pod Lwem mój kolega z podstawówki tam mieszkał, często u niego bywałem, opowiadał o jakiś akcjach typu otwierające się szafy itp. zawsze mieliśmy to za bajdurzenia.
OdpowiedzUsuń