Tę relację przesłał mi pan Miron, którego już znamy z relacji o UFO w Kaliszu w latach '80.To co opisuje najbardziej pasuje do odwiedzin duchów, zwłaszcza, że rzecz się dzieje niedługo po śmierci jego prababci.
No, ale nie chcę nic narzucać.Zapoznajcie się z relacją i sami zdecydujcie co o tym myśleć.
Miejsce - dom przy ul. Krzywej 20 w Kaliszu
zbudowany w latach 60 ubiegłego wieku, typowy kwadraciak piętrowy. Nikt w nim
nie umarł, nie było wypadków.
Jest ok. 23.00 , latem początek lat 90. Po pogrzebie prababci, która ostatnie
miesiące życia spędziła w łóżku (problemy z poruszaniem się - zmarła w
szpitalu) domownicy to poszli spać, to część - dziadek i wujek- poszli na
swoją zmianę kasować bilety na parkingu przy giełdzie. Parking znajdował się od
wjazdu z południowej strony domu, ale o tym później. Ja spałem w pokoju z
oknem na ten parking w pokoju babci. Wstałem w nocy za
potrzebą. Do toalety szło się przez korytarzyk łączący
ganek, kuchnię 2 pokoje i schody na piętro. Ciemna noc. Po wyjściu z
toalety usłyszałem miarowe stukanie na piętrze. Z ciekawości ruszyłem schodami
na piętro - a nuż ktoś (kuzynostwo) też nie śpi. Wszedłem na
korytarz pierwszego piętra, hałas dobiegał zza zamkniętych drzwi pokoju
nieużytkowanego - ot pranie, pościele, stół krawca i właśnie maszyna do szycia,
taka czarna z nożnym napędem. Ktoś szył w nocy. Gdy to do mnie dotarło
biegiem do sypialni i pod kołderkę. W pokoju dogasała taka samo przygasająca lampka, co to ją się na dotyk zapalało. Widać babcia tez się
obudziła. Na piętrze, oddzielona od tego korytarza z bieliźniarką 2 parami
drzwi, spała ciocia i kuzynostwo. Pytałem ją rano, bo szyć potrafi, ale tylko
się zdziwiła i stwierdziła, że przesłyszałem się.
Kilka ładnych lat później, przy okazji rodzinnego spotkania i opowiadania
sobie różnych anegdot opowiedziałem to. Na drugi dzień zawołała mnie
babcia i powiedziała, że tej nocy, jak poszedłem do toalety narobiłem rumoru
szukając klamki i się obudziła. Leżała w łóżku i usłyszała szum z kierunku
owego parkingu - który od domu oddzielało pole obsiane pszenicą ok 50 metrów. Poszła w
stronę okna i widziała, jak w niedalekiej odległości ktoś się przeciska między
kłosami. Szura. Babcia domknęła
okno. Nikogo nie widziała, uznała, że to może jakiś piec. Psy tej nocy nie
szczekały.
No i to by było tyle :)
Opracował Piotr Gadaj
Jeśli byłeś świadkiem niecodziennych zjawisk możesz do mnie napisać na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub na priv na facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz