Relacja z wycieczki rowerowej na której świadek był obserwatorem tajemniczego światła i wysokiej, smukłej istoty z długimi rękoma która lekko świeciła.
Zgłaszający : anonimowy
Data zgłoszenia : 7 grudnia 2024 r.
Miejsce incydentu : Bory Tucholskie ( Północna Polska )
Data incydentu : 4 września 2023 r.
Relacja :
„ 4 września 2023 roku wybrałem się na rowerową wycieczkę w okolice Borów Tucholskich. Po pracy chciałem się zrelaksować, a pogoda była idealna – ciepły wieczór, przejrzyste niebo pełne gwiazd. Wziąłem plecak z wodą i latarką, planując wrócić przed zmrokiem. Już na początku czułem się jakoś dziwnie, jakby ktoś mnie obserwował, ale pomyślałem, że to pewnie wyobraźnia po obejrzeniu zbyt wielu kryminalnych seriali.
Jechałem leśnymi ścieżkami, aż dotarłem na małą polanę. Coś tam przykuło moją
uwagę – na ziemi było kilka spopielonych gałęzi ułożonych w idealny okrąg. Nie
wyglądało to jak zwykłe ognisko. Gałęzie wyglądały na wypalone w wysokiej
temperaturze, ale nie było śladów popiołu ani zapachu dymu. Zrobiłem kilka
zdjęć telefonem, ale szybko odjechałem, bo miejsce wydawało mi się dziwne.
Nad jeziorem zatrzymałem się, żeby chwilę odpocząć. Było już ciemno, a las
wydawał się coraz bardziej cichy. Wtedy zobaczyłem coś dziwnego – nad wodą
pojawiło się jasne, białe światło. Było niesamowicie czyste, unosiło się w powietrzu
i powoli się poruszało. W pierwszej chwili pomyślałem, że to dron, ale to „coś”
poruszało się nienaturalnie płynnie i nie wydawało żadnego dźwięku. Zrobiło mi
się nieswojo, więc schowałem się za drzewem i obserwowałem.
Światło nagle zgasło, a wtedy na polanie zobaczyłem coś jeszcze bardziej
przerażającego. Stała tam wysoka, smukła postać z długimi rękami, jakby lekko
świecąca. Zanim zdążyłem się porządnie przyjrzeć, postać nagle zniknęła, jakby
rozpłynęła się w powietrzu. Serce waliło mi jak oszalałe, a nogi niemal
odmówiły posłuszeństwa.
Wróciłem do roweru w takim pośpiechu, że prawie się przewróciłem. Kiedy
próbowałem sprawdzić godzinę, zauważyłem, że mój zegarek przestał działać.
Telefon też był nagle rozładowany, choć bateria jeszcze niedawno była prawie
pełna. Wracałem do domu w zupełnej ciszy, wystraszony każdym szelestem w lesie.
Do dziś nie wiem, co dokładnie widziałem. Czasem myślę, że to mogło być jakieś
zjawisko naturalne, ale czuję, że było w tym coś więcej. Staram się o tym nie
myśleć, ale tamtego wieczoru coś zmieniło moje spojrzenie na świat. Teraz
unikam samotnych wycieczek po zmroku i z pewnością nigdy nie wrócę na tamtą
polanę. „
Jeśli ktoś z państwa chciałby podzielić się swoimi przeżyciami to proszę pisać do mnie na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu albo na Messenger Fb.
Piotr Gadaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz