Polecam

niedziela, 4 grudnia 2022

Przygody z Nieznanym Łukasza

Przeżycia ze sferą nadprzyrodzoną, którymi podzielił się ze mną pan Łukasz.

Zgłaszający : Łukasz

Data zgłoszenia : 22.10.2002 r.

Miejsce incydentu :

- Góra Ślęża, woj. Dolnośląskie

- Puszcza Biała, Pułtusk, woj. Mazowieckie

 

Relacja :

„ Witam, mam na imię Łukasz, chciałbym podzielić się moją historią która jak mi się wydaje, wpisuję się w tematykę Twojego bloga. Na wstępie powiem , że rzeczami paranormalnymi interesuje się już od dziecka. Miałem sporo dziwnych doświadczeń, długo by opisywać m.in. gdy miałem jakieś 12 lat oglądałem telewizję i nagle kanał sam się na zmienił na inny gdzie pokazywali rzeczy o jakich właśnie myślałem. W wieku ok. 20 lat podczas odosobnienia medytacyjnego, kiedy intonowalem mantrę widziałem jakieś półprzezroczyste kształty które wydobywały się z moich ust. A jakieś 4 lata temu kiedy byłem z moją obecną narzeczoną pod Ślężą, widzieliśmy oboje jak duża kula światła może metr średnicy przelatuje tuż nad czubkami drzew obok nas. Ale tu chciałbym bliżej opisać ostatnie wydarzenia które zrobiły na mnie mocne wrażenie. A więc jakieś 2 lata temu przeprowadziłem się wraz z narzeczoną do małego domku na skraju lasu (właściwie to Puszcza Biała, miejscowość Pułtusk, woj. Mazowieckie), i byłem tu świadkiem dziwnych rzeczy. Zaczęło się w zeszłym roku, od tego że po zmroku zobaczyłem kule światła unoszącą się jakieś 2 metry nad linią drzew ok. 500m ode mnie. Nie była to planeta Wenus, była od niej znacznie większą jakieś 3 może 4 razy. Wszedłem do domu po aparat żeby to nagrać, ale jak wróciłem zniknęła. Potem jakiś miesiąc później, byłem z narzeczoną na spacerze, odeszliśmy z głównej ścieżki w bok i szliśmy wzdłuż moczarów w głąb lasu. Była to taka duża podmokła łąka z kilkoma suchymi drzewami pośrodku ok. 50m od nas. I nagle zauważyłem postać na środku tego bagna, która nagle się pojawiła przeszła kilka kroków i zniknęła za jednym z suchym drzew. Powiedziałem narzeczonej że to dziwne że ktoś chodzi po tym bagnie, ona nikogo nie widziała. Zacząłem obchodzić teren dookoła, żeby zmienić kąt widzenia i zobaczyć kto się chowa za tym drzewem, ale nikogo tam nie było. Jedyne wyjaśnienie jest takie że ten ktoś położył się na ziemi i trawa go przysłoniła. Trawa była wysoka na jakiś metr. Postać widziałem może 3 sekundy, była zgarbiona i ubrana w jakby ciemne łachmany. Nazwałem ją "Moczarową Babą", tak mi się skojarzyło:) I jest jeszcze trzecie zdarzenie, gdzie już się trochę wystraszyłem. Mianowicie, 22.02.2022 r. było ładne bezchmurne niebo. Ok godziny 19:00 postanowiłem, że pójdę do lasu z dala od świateł ulicy poobserwować gwiazdy. Ok 500 m od mojego domu jest pusta działka leśna z wyciętymi drzewami, gdzie jak stwierdziłem dobrze będzie widzieć niebo. Założyłem latarkę czołówkę i wyszedłem. Często spaceruje po tym lesie ale pierwszy raz robiłem to po zmroku. Już po około stu metrach zacząłem czuć lekki niepokój, wydawało mi się że słyszę jakieś głosy i jakby kroki ale gdy się zatrzymywałem żeby się wsłuchać milkły. Zignorowałem to myśląc że to przewrażliwienie spowodowane tym że jestem sam w nocy w lesie. I tak idąc doszedłem do nieco szerszej ścieżki, i w oddali zobaczyłem pojedyncze światło, zbliżające się do mnie. Pomyślałem że ktoś świeci latarką albo jedzie rowerem. Więc dalej szedłem przed siebie, i żeby trafić na polane po jakiś 30m skręciłem w lewo w inną ścieżkę. Za jakieś 50 m byłem na polanie. Zgasiłem czołówkę i zacząłem podziwiać pięknie rozgwieżdżone niebo. Trwało to może 5-10 minut. I kiedy opuściłem głowę i spojrzałem na las przy ścieżce na której stałem w odległości ok. 10m zobaczyłem dziwne przytłumione pomarańczowo żółte światło. Jarzyło się przez chwilę i powoli przygasło. Pomyślałem że ktoś tam jest, więc zapaliłem czołówkę i zacząłem iść przed siebie, mijając miejsce gdzie było to światło z lewej. Wydawało mi się że jest tam ścieżka i ta osoba nią idzie, ale po dojściu w to miejsce okazało się że nie ma tam ścieżki. Była jakieś 20 metrów dalej. Więc ktoś chodzi w nocy po lesie przez krzaki i świeci dziwną latarką z przytłumionym światłem? Tylko nie było słychać kroków, ten ktoś musiał do mnie podejść bezszelestnie. Albo być tam cały czas. Co jest mało prawdopodobne. Skręciłem w lewo i zacząłem wracać inną drogą w kierunku domu. Miejsce w którym było to światło miałem cały czas po lewej. Przeszedłem kilka metrów i obróciłem głowę oświetlając ten obszar. Były tam oczy!, świecące na żółto duże oczy! mniej więcej na wysokości człowieka. Wtedy już się mocno wystraszyłem, i zacząłem szybko iść w stronę domu. Obracałem głowę co jakiś czas i te oczy ciągle tam były, nie ruszały się z miejsca ale patrzyły na mnie. Nie pomyślałem nawet żeby nagrać to telefonem, czy zgasić światło i sprawdzić czy świecą swoim światłem czy tylko odbijają. Po 10 minutach byłem już w domu. Zastanawiałem się potem co to mogło być, staram się zawsze na ile jestem w stanie tłumaczyć wszystko racjonalnie. Jeżeli zwierzę to bardzo duże może łoś, ale powinno się spłoszyć, szedłem szybko i robiłem hałas. Po za tym jedynym "racjonalnym" wytłumaczeniem tego drugiego przytłumionego światła był człowiek, a jeżeli tam był człowiek to duże zwierzę nie mogło być zaraz obok. Nie było słychać żadnych dźwięków, po prostu coś tam stało nieruchomo. Jakiś tydzień później zebrałem się na odwagę i poszedłem jeszcze raz nocą do lasu, uzbrojony w profesjonalny aparat i... młotek. Może to głupie ale z młotkiem czułem się bezpieczniej. Tylko wtedy już nic nie widziałem, tzn. widziałem sarny co mnie tylko utwierdziło że wtedy to nie były one. Oczy świeciły słabiej na niższej wysokości i przy głośniejszym kroku zaraz uciekały. Tamte oczy, a właściwie dwa punkty światła były naprawdę duże i były wysoko. Może sowa, ale oczy sów świecą na czerwono. Saren na zielonkawo, jak później wyczytałem, a jasno żółte są oczy drapieżników psowatych i kotowatych. I kolejna kwestia, że nie czułem takiego niepokoju jak poprzednio, nie było tych ledwo słyszalnych głosów itp. Było to całkiem niedawno więc pamiętam wszystko w miarę szczegółowo. Amatorsko interesuje się tarotem, nie jestem jakoś w to specjalnie zaangażowany, ale od czasu do czasu sobie stawiam i zwykle wróżby mi się sprawdzają. Zapytałem kart czy to co widziałem było złe. Wyszła mi odpowiedź że nie i był to raczej neutralny obserwator. 

To chyba wszystko dziękuję za wysłuchanie i pozdrawiam :) „


                                                                                  zdjęcie własne jako dodatek


Jeśli ktoś z państwa chciałby podzielić się swoimi przeżyciami to proszę pisać do mnie na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu albo na Messenger Fb.

Piotr Gadaj

2 komentarze:

  1. Może to był byk sarny czyli Jelenia oczy Jelenie są naprawdę wielkie a oczy nie zawsze świeca kolorami wyczytanymi z netu bardzo dawno temu mialam trochę podobna przygodę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe , dawno temu w okolicach Psar pod Pułtuskiem w lesie też spotkały mnie dziwne zdarzenia ( duża pomarańczowa kula w koronach drzew , a jakiś czas wcześniej mała istota przypominająca krasnala)

    OdpowiedzUsuń