Przeżycia Pauliny z nadprzyrodzoną siłą, którą odczuwała fizycznie.
Zgłaszająca : Paulina vel „Basia” ( w części poprzednich moich publikacji występowała pod zmienionym imieniem jako Basia )
Data zgłoszenia : 17 marca 2024 r.
Relacja :
" Następna paranormalna "przygoda", która zapadła mi w pamięć (i to jak!) miała miejsce bardzo niedawno, bo w okresie od września do grudnia 2023 roku. Czyli pół roku temu. Wyjechałam znowu do Niemiec, do małej miejscowości Albus, koło Dietmannsried. Opiekowałam się tam leżącą staruszką. Mieszkałam w domu z nią i jej mężem. A był to bardzo niezwykły dom, duży, stary, pełen zabytków i wyjątkowych przedmiotów. Dostałam na przykład do pokoju krzyż z 1780 roku (!) Tutaj powtórzył się schemat z Reichelsheim: pierwszy prawie miesiąc był spokój, a potem ostra jazda po nocach... Dostałam dodatkowy koc na zimne noce. Zwykły, niebieski kocyk, bardzo ciepły. Bardzo się przydał, ponieważ w tym domu grzejnik w moim pokoju włączał się dopiero przy temperaturze -10'C, a okna były nieszczelne. Bywało zimno. Jednak wolałam marznąć całą noc niż przeżywać to co przeżywałam będąc przykryta tym kocem. Pierwszy raz gdzieś pod koniec września przykryłam się nocą tym kocem. Najpierw pierzyną, a na pierzynę koc. Spałam sobie smacznie gdy nagle poczułam, że "coś" kładzie ręce na moim brzuchu! Ale nie na pierzynę , tylko centralnie na mojej skórze! "Coś" przenikało przez pierzynę i nawet przez moje ubranie i dotykało mojej skóry. To była dla mnie nowość. Nigdy wcześniej w całej mojej paranormalnej "karierze" nic nie dotknęło bezpośrednio mojego ciała. I byłam przyzwyczajona do uderzeń pomiędzy stopy, łydki. A nie do kładzenia dłoni na mój brzuch. Nie był to też telefon, czasami kładłam na klatkę piersiową czy brzuch i tak zasypiałam. Jak się to stało, pomyślałam: ooo, znowu się zaczyna przedstawienie, a tak było fajnie, spokojnie. Ale jakoś zasnęłam. Jednak za jakiś czas poczułam dwie dłonie na sobie po raz drugi. Znowu coś na mnie skoczyło i zeskoczyło. Za jakiś czas (to już chyba był październik), sytuacja się powtórzyła. Skok na brzuch, ucisk dwóch dłoni (albo dwie łapy) na mojej skórze i zeskok. Za parę godzin tej samej nocy powtórka. Wtedy skojarzyłam po raz pierwszy, że te zjawiska mogą mieć coś wspólnego z kocem. Zdjęłam go z siebie i chociaż było zimno, spałam już bez koca. Jakiś czas później zastanawiając się nad tą sytuacją, postanowiłam zrobić mały eksperyment: przykryłam się w nocy kocykiem, ale tylko do połowy, tylko same nogi. Chciałam przekonać się co się wtedy stanie. Czy sytuacja się powtórzy? A jakże, oczywiście, że się powtórzyła! Tyle że zamiast dłoni na brzuchu , to coś obślizgłego jakby macka ośmiornicy albo szczurzy ogon zacisnęło się wokół mojego przegubu na nodze, tuż nad kostką (!) To nic, że byłam przykryta pierzyną, coś dotykało skóry! Macka zacisnęła się delikatnie nad moją kostką, po czym poluzowała ucisk i ześlizgnęła się po mojej skórze. Boże drogi, jak żyję to czegoś takiego nie doświadczyłam. Nigdy więcej nie przykryłam się tym kocem. Poprosiłam mamę by przysłała mi koc z Polski, a niebieski koc służył mi tylko do przykrywania łóżka za dnia. Co ciekawe, w ciągu dnia leżałam na łóżku na tym niebieskim kocu, nawet potrafiłam na nim zasnąć. Jednak nic się mi nie przytrafiało za dnia. Tylko nocą i tylko jak się przykryłam kocem. Gdy mama przysłała mi swój koc, byłam spokojna. Przykryłam się nim w nocy, i... coś obudziło mnie w nocy! Tym razem jednak odbyło się to według "starego" schematu: coś walnęło w pierzynę między moimi łydkami. Zgłupiałam zupełnie i kompletnie nie rozumiałam tego czego doświadczam. Przestałam przykrywać się jakimkolwiek kocem, marzłam w nocy. A i tak w nocy co i rusz coś uderzało w moją pierzynę! Byłam naprawdę zrozpaczona. Nie spałam nocami, bałam się. Dodatkowo gdy zasypiałam, czułam jakby coś siadało na łóżku obok moich stóp, po prawej stronie. Czułam wyraźnie ugięcie się wersalki. To coś było w miarę lekkie, ale wyraźnie wyczuwalne. Oczywiście fizycznie nic nie widziałam. To coś przychodziło nie tylko kiedy byłam w Niemczech, ale i kiedy byłam w Polsce, nawet jak mój partner spał tuż obok. Powtarzało się to co noc, a potem był spokój na parę tygodni. I znów kilka dni co noc (lub kilkanaście, straciłam już rachubę), i znów spokój. "
Jeśli chcesz się podzielić swoimi przeżyciami lub materiałami to napisz do mnie na e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub na Messenger Fb.
Piotr Gadaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz