Polecam

sobota, 28 stycznia 2023

Przygody z Nieznanym

 Opisy przeżyć ze sferą nadprzyrodzoną, którymi podzieliła się ze mną osoba proszącą o anonimowość.


Zgłaszająca : Prośba o anonimowość

Data zgłoszenia : 7 listopada 2022 r.

Miejsce incydentów : powiat Legionowski, woj. Mazowieckie

 

Zgłoszenie wstępne :

"Witam . Długo zastanawiałam się czy napisać do Pana . Nie jestem pewna czy chcę i czy powinnam opowiadać o czymkolwiek ale jestem po prostu ciekawa , czy jestem sama czy może zna Pan innych podobnych do mnie ..... . Czy jest ktoś kogo "oni" uczyli , bądź próbowali czegoś nauczyć ? Ktoś kto nie oskarża "Reptilian" o światowy spisek i cale zło na świecie . Ja mogę opowiedzieć o swoim życiu ale nie chcę żadnego rozgłosu ani ujawniania swojego nazwiska . ....bo być może jest ktoś inny kto szuka podobnych ... . Moje przeżycia to nie oglądanie obiektów na niebie ( chociaż raz mi się zdarzyło ) , raczej "zjawiska niewyjaśnione" powiązane z istotami z innych światów - planet . Czy to Pana w ogóle nie interesuje ? Nie mam żadnych nagrań ani filmów... jedynie mogę opowiedzieć o swoim życiu."


Relacje :

 

"Witam . Zapewne od urodzenia byłam inna niż wszystkie dzieci , bo sporo pamiętam już od około 6 miesiąca . Pamiętam obrazy , zapachy , swoje myśli i sny . Jako takie małe a później i starsze dziecko miałam zabawę : lżąc w ciemności widziałam barwne świetliste kule wielkości piłki do tenisa , które poruszały się kierowane ruchem dłoni . Tak sobie przebierałam w powietrzu rękami i kiedy ktoś pytał to mówiłam , że podrzucam piłki . Już będąc dzieckiem około 2 lat zastanawiałam się " co ja tu robię ?" , bo przecież mam zadanie , muszę czytać i szukać , poznawać .... Tak też około 4 roku życia nauczyłam się czytać i w ruch poszły encyklopedie .... Nie wyrosłam na geniusza. Miałam sny , do dziś nie wiem czy sny ... , w których przychodzili do mnie "nauczyciele" . To były piękne istoty, ale wymagające . Czułam wewnętrzny przymus uczenia się działania prostych mechanizmów , geologii i biologii . Nie bawiłam się z innymi dziećmi, bo moim zadaniem było obserwować zachowania.

 

Do szkoły podstawowej chodziłam w latach '81-'89 , ciekawe lata ... ale tam zauważyłam , że to kompletnie nie mój świat , " moi nauczyciele " wymagali zupełnie czegoś innego niż ci w szkole . Jedni i drudzy niechętnie odpowiadali na pytania . Nie czułam przynależności do rodziny , społeczności szkolnej , nawet płci, za to byłam brakującym elementem w społeczności , której nie było w świecie na co dzień . Informacje od nauczycieli zaczęły mnie przerastać , wzory , których nie byłam w stanie zapamiętać , dźwięki, których nie byłam w stanie powtórzyć . Uczono mnie dźwięków materii . "Nauczyciele twierdzili, że materia jest niestabilna, a tylko ja w tej chwili tak to czuje ale jeśli nauczę się dostrajać dźwięki to będę mogła przechodzić przez ściany . Mieszkaliśmy na wsi z rodzicami i dziadkami . Często wychodziłam nocą z domu i chodziłam po polach , bo przecież nocą też dużo się działo . Zwykle chodził ze mną pies . Pies nie był naszym domowym psem . Tak naprawdę nie wiem skąd przychodził, ale chodził ze mną dopóki nie wróciłam do domu albo ktoś mnie nie znalazł , bo kiedy byłam mała to rodzice szukali ... tak kolo 5 roku życia zrobiła się z powodu tego psa wielka afera na wsi , która oparła się o księdza . Kilku ludzi widziało mnie chodzącą po polach w nocy z psem i twierdzili , że ten pies to szatan, wiec kilka starszych kobiet , na czele z moją babcią wymyśliło , że poproszą księdza o egzorcyzmy . Ksiądz się nie zgodził , ani moja mam, a za to na 6 urodziny dostałam od ojca psa . W domu działy się czasem różne rzeczy , przedmioty spadały , firanki unosiły się do sufitu i potrafiły tak zostać kilka minut , dziwne dźwięki, ruch powietrza . Wiadomo , że z czasem okazało się , że barwne świetliste piłeczki widzę tylko ja , przy okazji te świetliste kolory pokazywały się wokół ludzi , zwierząt i roślin i też nikt inny ich nie widział . Nie wiedziałam kim jestem , dlaczego widzę , czuje i wiem rzeczy których nie wiedzą inni . Rozmawiałam o niektórych rzeczach tylko z mamą i rok starszą kuzynką . Kilka osób w rodzinie przypadkiem zauważyło , że kiedy dotykam bolącego miejsca to ból ucieka z pod moich rąk. Potrafię też dotykiem zlokalizować bolące miejsce . Kiedy miałam 14 lat zmarły moje babcie . Ta , która mieszkała z nami (chciała robić egzorcyzmy ) zabroniła mi przychodzić do siebie jakieś 4 miesiące przed śmiercią . Ojciec zmarł na raka 'naście lat temu i też nie pozwalał sobie pomóc . Walczyłam z lekarzami żeby zbadali jego płuca a oni się upierali , że duszności są związane z sercem ..... Najgorszym dla mnie przeżyciem było kiedy ojciec koleżanki umierał na raka kości . Przyszedł moment , że żadne leki nie pomagały i poproszono mnie o pomoc . Siedziałam przy nim 3 dni, ale zaczęłam słabnąć, a on błagał żebym nie odchodziła .... nigdy tego nie zapomnę .

Teraz moi bliscy wiedzą , że ma to na mnie wpływ i nie nadużywają mojej pomocy .

 

Mam sny na różnych poziomach . Jako dziecko śniłam o tym jak byłam pasterzem , piratem , rycerzem , uczyłam dzieci , byłam szamanką , przewodnikiem ,... wiele . Mam sny , w których żyję jak tu w tym czasie, ale świat wygląda inaczej , jak by zabrakło jakiegoś wydarzenia w historii albo kilku i chociaż czas jest ten sam to cywilizacja jest na innym poziomie . Śnię o innych światach , których już nie ma . O planecie zalanej przez lawę i spalonej , z której mieszkańcy uciekali w pośpiechu . O tym , że zostałam tu przez wypadek kiedy jeszcze lady były zbyt młode żeby na nich zamieszkać . Oddzieliłam się od grupy i nie mogli mnie znaleźć ani po mnie wrócić . Według moich "Nauczycieli nie wszyscy ludzie maja "duszę" albo "ducha" . Prędzej znajdzie się u zwierząt niż u niektórych ludzi , bo to prymitywne stworzenia (jak bardzo to się czasem potwierdza ) i żyją tylko na pierwotnych instynktach . Osiadanie tego ducha nie jest zależne od gatunku ani wyznania . Czas istnieje tylko dla nas w tym momencie a dla "ducha" jutro może być wczoraj . Materia jest osadzona w czasie wiec dla mnie jest on teraz realny . Z czasem "Nauczyciele zaczęli pojawiać się w towarzystwie . Nazywałam ich Żabole , bo ich twarze przypominały żaby , albo coś pomiędzy płazem a gadem . Z czasem to oni zaczęli zabierać mnie na spotkania z "Nauczycielami " . Same spotkania wyglądały zwykle tak samo . Ktoś budził mnie ze snu i w około 2 sekundy przenosił jakieś 500 metrów od domu w ustronne miejsce , przy lesie . "Staliśmy" w powietrzu jakieś 5 metrów nad ziemią . Poza postaciami osób które ze mną były tło było rozmyte i wyglądało jak pusty zacieniony korytarz .

 

Jako nastolatka zaczęłam szukać odpowiedzi na to co działo się w moim życiu. Oczywiście pytałam czy ktokolwiek inny tak ma . Czytałam o niewyjaśnionych , nadprzyrodzonych zjawiskach , wręcz pożerałam książki. Nauczyłam się czytać z prędkością 30 stron na minutę . Oczywiście w ten sposób nie byłam w stanie zapamiętać całej treści ale wyłapać te które mnie interesują . Medycyna naturalna , ziołolecznictwo , psychtronika , reinkarnacja , oczywiście astronomia no i podstawy fizyki i mechaniki ( do tej wyższej brakuje mi inteligencji) , geologia , meteorologia , paleontologia . To były czasy kiedy jeszcze nie było internetu . Zauważyłam, że po wprowadzeniu się w pewien stan psychiczny ( odcięciu od bodźców zewnętrznych) mogę odczytywać informacje o ludziach , w niektórych przypadkach nawet podświadome np. powody chorób immunologicznych . Zapoznałam się z filozofią wschodu , ich medycyną . Studiowałam tarot i szukałam osób z podobnymi zdolnościami w kręgach wróżbiarskich i nawet Pan sobie nie wyobraża co tam zastałam ..... brak słów...... . Był nawet czas , że zarabiałam na wróżeniu z tarota. Byłam inna niż rówieśnicy, nie interesowała mnie muzyka popularna , moda , miałam swój świat, dlatego rówieśnicy mi czasem dokuczali ale dzięki talentowi do wyczytywania prawdy całkiem nieźle sobie z tym radziłam . Nie zależało mi na towarzystwie ludzi , nawet nie bardzo miałam na to czas . Z żadnym człowiekiem nie czułam zbytniej więzi.

 

Oczywiście jakieś towarzystwo jako nastolatka miałam, ale po prostu wszyscy trzymali się na dystans . Nie zabiegałam o niczyje względy. A już niemal całkiem sama zostałam po wydarzeniu w listopadzie '96 . Byliśmy na urodzinach u sąsiada . Noc była pogodna wiec przenieśliśmy się z imprezą na plażę ( mieszkam nad jeziorem) . Wpadłam w dyskusję z kolegą , bo zarzucał mi , że specjalnie gram taką inną i nie wierzy w to co o mnie mówią . Oczywiście wygarnęłam mu prawdę o nim . Było mu mało, a ja wpadłam w szał ( prowokował mnie ) , zaczęłam mówić tym wewnętrznym głosem żeby się zastanowił nad swoim życiem, bo nie wie z kim rozmawia , bo ode mnie zależy nie tylko jego życie ale to co może się stać z tym światem i wskazałam na niebo . W tym właśnie momencie w atmosferę wpadł meteoryt , z sykiem przeleciał po niebie i poleciał dalej . Jak leciał , wielkością przypominał księżyc w pełni, ale był ciemny i w zagłębieniach widoczne były buchające płomienie ( trochę jak pomarańcza ) . Jeśli chodzi o osoby które były ze mną na tej plaży to część uciekła , część padła na ziemię i kuliła się , w sumie to część do tej pory udaje , że mnie nie zna .... Chwilę po tym zostałam juz tylko z jedną koleżanką ( tą , której ojciec zmarł na raka kości ) no i do dziś jest moją przyjaciółką . Wtedy po prostu mnie upomniała , że powinnam bardziej panować nad emocjami , bo przecież nie chcę nikogo skrzywdzić... Z wiekiem zauważyłam też , że jestem kobietą ale trudno mi było zainteresować się zwykłym człowiekiem kiedy patrzyłam na najprzystojniejszego faceta jakiego mogłam sobie wyobrazić ? Za którymś razem zapytałam dlaczego Nauczyciel tak wygląda ? Usłyszałam , że wygląda tak jak ja bym chciała. Skąd wie jak ja bym chciała żeby wyglądał ? ... Bo jesteśmy jednością . Czyli jak wygląda naprawdę ? Nie zniosłabym jego wyglądu , jego postać byłaby dla mnie nie do przyjęcia . Nie dowiedziałam się nigdy jak wygląda on ani inni Nauczyciele . Oczywiście pytałam też skąd są pochodzą i kazano mi obserwować konstelacje Wolarza . A jeszcze o meteorycie . W żadnym wypadku nie twierdzę , że ściągnęłam coś tylko po to żeby się popisać . Wydaje mi się , że mam jakiś dar , który pozwala mi na przewidywanie pewnych rzeczy i trafiło się po prostu .

 

 

W ogóle dla każdego dziwnego wydarzenia szukałam w pierwszej kolejności wyjaśnienia prawami fizyki ale jak dotąd nie wszystko się udało . Nie jestem też w stanie przewidzieć rzeczy na których się nie potrafię odpowiednio skoncentrować . Za to są sprawy które same mi się narzucają chociaż staram się je wypierać . Wyczuwam czasem trzęsienia ziemi , przewiduję wielki ból i smutek u ludzi co często jest związane z katastrofami, ale nie wypadkami . Zrobiłam kurs pierwszej pomocy przed medycznej , bo kilka razy czułam potrzebę np. pójścia inną drugą albo wrócenia gdzieś i okazywało się , że trzeba było udzielić pomocy.

 

Rodzice i rodzeństwo byli przyzwyczajeni do moich dziwactw. Czasem zdarzało się ojcu budzić mnie , bo śpiewałam we śnie na głos . To śpiewanie bardzo przypomina śpiewy szamanów . Ojciec twierdził , że "zaklinam" .

 

Kiedy pojawił się internet i dostęp do informacji z całego świata zaczęłam więcej szukać podobnych do mnie ludzi . Przyszedł czas , że zaszłam w ciążę i urodziłam dziecko jednak nie potrafię się związać z nikim na stałe . To uczucie że druga połowa mnie jest gdzieś i czeka nie pozwala mi na żadne głębsze relacje z innymi . Wiedzy szukam dalej . Nie jestem ekspertem w żadnej dziedzinie nauk ścisłych ani ezoteryki . Dawno nie widziałam Nauczycieli , bo od kiedy mam dziecko to odmawiałam spotkań . Raz nawet " żabole " próbowały mnie wyciągnąć siłą z łóżka ...

 

Internet i tv sat pozwoliły ni nazwać żabole Reptilianami a Nauczycieli zmiennokształtnymi . Okazało się też że całkiem niedaleko mieszkał człowiek , który miał spotkania z ufo pan Andrzej. Myślę , że jego relacje są mocno przekoloryzowane .... Nie wsiadałam nigdy do ufo , nie bałam się spotkań z nimi , nie potrafię użyć swoich zdolności dla siebie . Co jakiś czas , w związku z zawodem , muszę przechodzić badania psychiatryczne i nigdy nikt nie znalazł u mnie choroby psychicznej ale też nie opowiadam obcym o sprawach z poza zwykłego życia. Bycie człowiekiem traktuję jako stan przejściowy w drodze do domu . Jestem tu gościem , szanuję wszystko co tu widzę i spotykam i rozumiem , że teraz jestem częścią tego świata ale to jest teraz kiedy czas mnie obowiązuje . Za chwilę może się okazać , że "jutro było wczoraj" . Kiedyś gdzieś przeczytałam ,że ktoś określił ziemię więzieniem dla istot wszechświata . Czasem mam podobne odczucie . Jednak w tym więzieniu są też strażnicy , weryfikatorzy , nie wszystkie kary są "dożywotnie" . Czuję się takim strażnikiem , obserwatorem .... myślę , że nie jestem jedyna i chciałabym poznać kogoś kto spotkał Nauczycieli jak ja . Może mógłby mi powiedzieć czy świat który widzę we śnie to dom."


foto własne jako dodatek

Jeśli ktoś z państwa chciałby podzielić się swoimi przeżyciami to proszę pisać do mnie na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu albo na Messenger Fb.

Piotr Gadaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz