sobota, 13 stycznia 2024

Nadprzyrodzona opieka

 Relacja Joanny, która może świadczyć  tym, że człowieka otacza jakaś nadprzyrodzona opieka.


Zgłaszająca : Joanna 

Data zgłoszenia : 20 listopada 2023 r.

Miejsca incydentu : woj. Pomorskie ; woj. Łódzkie


Relacja :

Pochodzę z małej miejscowości na środkowym Pomorzu. Wiele lat temu pracowałam w różnych miejscach w Polsce jako przedstawiciel handlowy . Zmuszona byłam wyjeżdżać z domu na tydzień do dwóch i wracać na weekendy. I tak w kółko. Po jakimś czasie postanowiłam zmienić pracę. Przeniosłem się do Łodzi dokładnie mieszkałam w pobliżu Góry Rudzkiej, przepiękny teren . Zmiana moja była uwarunkowana tym, że miałam zostawać dłużej w domu, miałam małego synka którym zajmowali się dziadkowie na mój czas nieobecności. Rzeczywistość okazała się inna . Z grupą ludzi byliśmy wykorzystywani co do pracy a zarobki były uzależnione od sprzedaży. Naprawdę były marne, byleby przeżyć z tygodnia na tydzień. Pewnego dnia nasz szef nie chciał nam wypłacić pieniędzy. Byłam beż grosza bo co zarobiłam słałam na synka . W końcu zmęczona tą sytuacją i upokorzona pewnej soboty zatrzymałam się przy małej kapliczce. Chciałam bardzo wrócić do domu. Ale jak? Środek Polski, do domu 500 km, ja w środku Łodzi, co robić? W duchu pomyślałam to koniec ,,niech się dzieje wola nieba, chce do syna'' Spakowałam się po cichu żeby nikt nie widział i wyszłam z rana o 8.00 z domu. Nadmienię że ponoć zgubiłam dokumenty . PONOĆ PODKRESLAM. Zastanawiałam się gdzie iść. No pierwsze to na przystanek autobusowy. No i na gapę jechałam na Łódź Kaliską. Myślałam o bilecie kredytowym ale niestety nie chciał mi wystawić bo niemiałam dokumentów. Nie myślałam wtedy o policji . Byłam bardzo rozżalona i zbyt zdenerwowana że uciekałam. Przyszło mi do głowy żeby wyjechać z Łodzi na wylotówkę albo na Gdańsk albo na Szczecin, to zawsze coś tramwajem, one zawsze mają swoje zajazdy na końcówkach miast . No i jechałam W głowie miałam tysiąc myśli i co dalej a może nie dojadę a może zaginę ale czułam że ktoś jest cały czas koło mnie i mnie obserwuje. Kiedy jechałam pociągiem zajmowało mi to prawie 14 godzin z pomocą środkowego, takie były kiedyś połączenia. No i nagle patrzy na mnie dwoje starszych ludzi. Kobiety nigdy nie zapomnę bił od niej taki spokój i starszy pan podróżujący razem z nią. W pewnym momencie Pani odezwała się do mnie : nie martw się wszystko jest dobrze, już wszystko jest w porządku.. Uśmiechnęła się i wysiedli obydwoje, wychodząc złapała mnie za rękę dodając poczułam ogromne ciepło. No i znalazłam się na wylotówce z Łodzi. Z łzami w oczach i wielką obawą zatrzymywałam tiry. Cud bo chyba to tak mogę nazwać i jestem tego w pełni świadoma. Jedzie pierwszy tir, nie widzę z daleka rejestracji, a ja nie skupiałam się nawet jaka, byle by wsiąść i jechać gdziekolwiek w stronę Pomorza. Tir się zatrzymuje odwracam się i widzę rejestrację swojej miejscowości. NIE WIERZE Podchodzę do auta otwierają się drzwi a tu kolega ze szkoły, sąsiad. Szok właśnie jechał do domu . Wsiadłam, rozmawialiśmy chwilę i pozwolił mi się przespać w samochodzie. Już w końcu zasnęłam spokojnie. Obudziłam się 20 kilometrów przed miejscowością w której mieszkaliśmy. O 8.00 wyszłam z domu w centrum Łodzi, a o 17.00 już przytulałam syna . Wiem że są siły wyższe które nami się opiekują. "


                                                         obraz z Google jako dodatek

Jeśli chcesz się podzielić swoimi przeżyciami lub materiałami to napisz do mnie na e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub na Messenger Fb.

Piotr Gadaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz