poniedziałek, 22 lipca 2019

Telepatyczny przekaz od obcych

Dziś będzie o przygodzie z UFO i telepatycznym przekazie od obcych, jaki dostał Kris Rudolf - człowiek, który przeżył śmierć kliniczną, o czym opowiadał w programie "Pytanie na śniadanie" emitowanym w stacji telewizyjnej TVP 2.

O tym przypadku śmierci klinicznej pojawił się materiał również u mnie na blogu : http://wtajemniczeni-pg.blogspot.com/2019/04/smierc-kliniczna-przypadek-krisa-rudolfa.html


Przejdźmy teraz do jego przygody z obcymi, którą opublikował u siebie na facebooku i którą przekazał do mojego archiwum.

Data incydentu : 15.04.2011 r.
Miejsce : Deskurów : powiat Wyszkowski, woj. Mazowieckie, Polska

" Wybrałem się z przyjaciółką na działkę do jej mamy pod Wyszków. Przed kolacją postanowiliśmy zrobić sobie spacer. Zabraliśmy ze sobą psa i poszliśmy nad rzeczkę. Jak zwykle w tym czasie, miałem ze sobą foto aparat - pstrykałem wtedy wszystko, co wydawało mi się ciekawe. W pewnym momencie, już nad rzeczką zauważyłem, a może bardziej wyczułem, że na tle słońca coś się ukrywa. Skojarzyło mi się to z walkami samolotów w czasie II Wojny Światowej , które najchętniej atakowały od strony słońca, bo były prawie niewidoczne dla przeciwników. Od razu powiedziałem o tym partnerce. Nie jestem pewien, czy rzeczywiście widziała to, co ja, ale przytaknęła mi niepewnie. Zastanawiałem się, czy jest sens fotografować pod słońce, czy na jego tle kamera zarejestruje kształt, który się tam czaił.
Postanowiłem spróbować. Zmieniłem ustawienia aparatu i zacząłem pstrykać bez przekonania.
W tym właśnie momencie dotarł do mnie przekaz telepatyczny z tego obiektu. Odebrałem, że są w nim trzy istoty. Nie przedstawiły się, ale chyba nie byli to ludzie (nie widziałem wyraźnie ich formy). Wszystkie z nich miały mnie i całą ludzkość (psa również) w głębokiej pogardzie. Czułem to bardzo wyraźnie. Natychmiast zrobiło mi się bardzo przykro z tego powodu. Kontaktowała się ze mną istota, która jako jedyna z tej trójki miała w sobie odrobinę empatii. Ale, tylko ciut, ciut. (Może to była forma kobieca tego gatunku?) W protekcjonalny sposób przekazała mi, że jak przepuszczę fotki przez filtry w komputerze, to coś tam zobaczę. Nie podała przy tym, o jakie filtry chodzi. I tu kończy się cała historia. Tak, jakby ktoś światło wyłączył, nagle postanowiliśmy wracać do domu. Wszystko to trwało nie więcej, jak 15 - 20 minut. Chwilę potem byliśmy z powrotem na działce. Mama mojej przyjaciółki była mocno zaniepokojona. Jej zdaniem, bardzo długo trwał ten nasz spacer - ponad dwie i pół godziny.

Przez całą drogę powrotną do Warszawy gryzła mnie pogarda, jaką odczułem od nich. Potem, dość szybko zapomniałem o tej przygodzie. Dopiero po 2-3 tygodniach przypomniałem sobie o tym. Szybko wrzuciłem fotki do kompa i zabrałem się do pracy. Z kilkudziesięciu ujęć tylko jedno ujawniło swoją ukrytą treść. Ta zimna istota miała rację. Kształt tego czegoś wydobył na wierzch filter niebieskiego światła w komputerze. Nie pytajcie, dlaczego jest tak postrzępiony, bo nie wiem. Może ktoś z Was wie?

Fotkę, o której piszę widzicie poniżej.
Zaręczam, że nie jest to fotomontaż. "

( została zachowana pisownia oryginalna )


Jeśli ktoś z państwa chciałby podzielić się swoimi przeżyciami z Nieznanym to proszę pisać do mnie na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub na priv na facebooku. Anonimowość na życzenie gwarantowana.

Opracował Piotr Gadaj

1 komentarz:

  1. Nie dziwię się "obcym" bo nasza cywilizacja jest nic nie warta i nikt po nas płakać nie będzie.

    OdpowiedzUsuń