Przedstawiam państwu relację dotyczącą obserwacji UFO, które pozostawiło po sobie fizyczne ślady. W dalszej części relacji mamy do czynienia z przypadkiem bilokacji.
Data zgłoszenia : 31-07-2021 r.
Miejsce zdarzenia : Pomiędzy Szczodrowo a Dałabuszki , woj. Wielkopolskie, Polska
Data incydentu : początek lat ’90 XX w.
Relacja :
" Minęło od wtedy
może z 30lat a pamiętam to jak dziś. To miało miejsce pomiędzy
miejscowościami Stężyca, Szczodrochowo a Dalabuszki. Miejsce między polami
nad lasem nazywane przez ludność jako Radeszyny. Między polami nad
lasem, widzieliśmy z mamą późnym wieczorem czekając na autobus, lecący
dość nisko nad ziemią pojazd, kształt okrągły, było ciemno ale świecił księżyc.
Wokół świeciły na przemian kolorowe światła, było to bardzo interesujące. Następnego
dnia z miejscowości Gostyń w której mieszkałem udaliśmy się do dziadków, u
których byliśmy dzień wcześniej i wuja matki brat pojechał tam motorem zobaczyć
i po powrocie mówił że nie wie co tam się stało, ale w jednej części lasu na
takim jakby wzgórzu (na tak zwanych Radeszynach - tak to ludzie nazywali )
leżały powalone i nadpalone drzewa. Chciałem by mnie tam zabrali, ale nie
chcieli, więc udałem się na pieszo to co widziałem z odległości może 500m to
właśnie powalone drzewa i kolor czarny jakby zwęglone. Dziś mogę powiedzieć iż
był tam młodnik. Często tam przejeżdżam motorem i nic więcej już nie mogę
dostrzec, choć wciąż myślę, że jeszcze się pojawią będąc tam czuje jakbym był
obserwowany takie mam mieszane uczucie ale do rzeczy. Minęło może około roku od
tamtego zdarzenia i pewnego popołudnia graliśmy z kolegami w piłkę pod blokiem
zachciało mi się jeść i poszedłem do domu po chleb kiedyś lubiłem chleb z
masłem i cukrem. Wychodząc z domu na 4 piętrze zauważyłem idącego kogoś ku góry
i stałem i patrzyłem w pewnym momencie pomiędzy mną a 2 piętrem zauważyłem
mojego wuja matki brata tego który wcześniej był w tym lesie na Radeszynach
ubranego na czarno z jakimś worku w ręce, spytał, czy jest mama. a ja mówię, że
nie ma. poszła do koleżanki. a on natychmiast się nawrócił i na dół, ja
zamknąłem drzwi i biegiem zanim . Przed blokiem siedzieli koledzy, pytam czy
widzieli wuja, był ubrany na czarno, mówią tak szedł szybko w kierunku szpitala
to pobiegłem za nim i ślad po nim zaginął. Poszedłem więc do mamy do sąsiedniego
bloku i jej powiedziałem o tym, zaraz szybko udaliśmy się do szpitala, tam też
moja mama pracowała. I o nikim się nic nie dowiedziała. Jak tylko ojciec wrócił
do domu udaliśmy się samochodem do dziadków, pamiętam był to trabant. Tam na
moje pytanie dziadek mówi, co ty sobie wymyśliłeś, wuja cały dzień miał wolne (
pracował w PGR ) i był cały dzień w domu ciął drzewo, piła na silniku s diesel
piła na pas transmisyjny. Wtedy to się pobeczałem, wszyscy mi powiedzieli, że
mam przestać zmyślać i się śmiali ze mnie, do dziś mojej żonie o tym wspominam
i mówię, że pewnego razu napisze o tym do archiwum x. Żona słucha i nic nie
mówi może myśli, że mam nie równo pod sufitem. Jakiś czas później miałem
takiego zaprzyjaźnionego księdza z którym często rozmawiałem o podobnych
rzeczach . Na pytanie co by było gdyby mama była w domu co by się wydarzyło
jeśli to był nie wiadomo kto? Ksiądz odpowiedział prawdopodobnie uratowałeś
swoją mamę przed kimś lub przed czymś. Minęło jakiś czas pojawił się kłopot
bardziej rzędu ludzi którzy odprawiali jakieś modły, czy coś w tym stylu i
potrzebowałem księdza, więc następnego dnia udałem się do pewnej osoby która z
tym się kiedyś zetknęła i okazało się że nagle zachorował i nie może mówić ani
się ruszać, potem do pobliskiego klasztoru by porozmawiać z księdzem, tam też
usłyszałem iż ksiądz zmarł dziś w nocy. Świat mi się nagle zawalił udałem się
motorkiem do domu mówiąc mamie i tacie spryskajcie dom święconą wodą ja się
pakuje i wyjeżdżam. Matka też tak zrobiła, ja wyjechałem kilkanaście kilometrów
od domu do znajomego gospodarza u którego pracowałem jakiś czas potem wszystko
wróciło do normy. Kiedyś wspomniałem o tym rodzica o tym wuju w czerni to
mówili skoro tyle lat minęło a ja o tym nadal mówię bo myśleli, że wyrosłem z
dzieciństwa to być może myślą, że wtedy była to prawda bo wuja do dziś jest
innym człowiekiem, nie taki jak go pamiętam za chłopca, zmienił się o dwa kroki
w tył. Teraz kiedy pytałem się ich czy to pamiętają to spojrzeli na mnie jakby
nie wiem co i ojciec mówi chyba Ci się coś pokręciło, a mama mówi, że coś tam
chyba było ale już nie pamięta. Chciałbym się dowiedzieć kto to wtedy był,
często tam jadę w celu zobaczyć podobny pojazd, byłem tam nawet z żoną. Miałem
tam z sobą wykrywacz metali i kiedyś tam coś wykrywał w ziemi, a później jak
sprawdzałem jakby nic tam nie było. Mam teraz 44 lata, kawal czasu minął.
Proszę nie opisywać tego z moim imieniem. Cieszę się że w końcu się podzieliłem
tą sprawą z kimś co się zajmuje takim tematem. Pozdrawiam "
Jeśli ktoś z państwa był obserwatorem niezidentyfikowanego obiektu latającego lub innego Nieznanego zjawiska i chciałby się tym podzielić to proszę pisać do e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub znaleźć mnie na facebooku . Na życzenie zapewniam anonimowość.
Piotr Gadaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz