poniedziałek, 14 maja 2018

Dziwne hałasy w domostwie w Kaliszu

Tę relację przesłał mi pan Miron, którego już znamy z relacji o UFO w Kaliszu w latach '80.To co opisuje najbardziej pasuje do odwiedzin duchów, zwłaszcza, że rzecz się dzieje niedługo po śmierci jego prababci.

No, ale nie chcę nic narzucać.Zapoznajcie się z relacją i sami zdecydujcie co o tym myśleć.

Miejsce - dom przy ul. Krzywej 20 w Kaliszu  zbudowany w latach 60 ubiegłego wieku, typowy kwadraciak piętrowy. Nikt w nim nie umarł, nie było wypadków.
Jest ok. 23.00 , latem początek lat 90. Po pogrzebie prababci, która ostatnie miesiące życia spędziła w łóżku (problemy z poruszaniem się - zmarła w szpitalu) domownicy  to poszli spać, to część - dziadek i wujek- poszli na swoją zmianę kasować bilety na parkingu przy giełdzie. Parking znajdował się od wjazdu z południowej strony domu, ale o tym później.  Ja spałem w pokoju z oknem na ten parking w pokoju babci.  Wstałem w nocy  za potrzebą.  Do toalety  szło się przez korytarzyk łączący
ganek, kuchnię 2 pokoje i schody na piętro.  Ciemna noc. Po wyjściu z toalety usłyszałem miarowe stukanie na piętrze. Z ciekawości ruszyłem schodami na piętro -  a nuż ktoś (kuzynostwo) też nie śpi.  Wszedłem na korytarz pierwszego piętra, hałas dobiegał zza zamkniętych drzwi pokoju nieużytkowanego - ot pranie, pościele, stół krawca i właśnie maszyna do szycia, taka czarna z nożnym napędem. Ktoś szył w nocy.  Gdy to do mnie dotarło biegiem do sypialni i pod kołderkę. W pokoju dogasała taka samo przygasająca lampka, co to ją się na dotyk zapalało. Widać babcia tez się obudziła. Na piętrze, oddzielona od tego korytarza z bieliźniarką 2 parami drzwi, spała ciocia i kuzynostwo. Pytałem ją rano, bo szyć potrafi, ale tylko się zdziwiła i stwierdziła, że przesłyszałem się.

Kilka ładnych  lat później, przy okazji rodzinnego spotkania i opowiadania sobie różnych anegdot opowiedziałem to.  Na drugi dzień zawołała mnie babcia i powiedziała, że tej nocy, jak poszedłem do toalety narobiłem rumoru szukając klamki i się obudziła. Leżała w łóżku i usłyszała szum z kierunku owego parkingu - który od domu oddzielało pole obsiane pszenicą ok 50 metrów.  Poszła w stronę okna i widziała, jak w niedalekiej odległości ktoś się przeciska między kłosami. Szura. Babcia domknęła
okno. Nikogo nie widziała, uznała, że to może jakiś piec. Psy tej nocy nie szczekały.


No i to by było tyle :) 



Opracował Piotr Gadaj

Jeśli byłeś świadkiem niecodziennych zjawisk możesz do mnie napisać na adres e-mail : ponury1@poczta.onet.eu lub na priv na facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz